Jacek Czarnowski


Tort urodzinowy

Otwock ma 85 lat – jaki on jest stary - to piękny wiek powiedziałby ktoś inny - może już czas na niego, swoje przeżył. Które z tych określeń zastosować w stosunku do szacownego jubilata. Na pewno swoje przeżył, ale czy już czas na niego? Chyba nie! 

 


Ochotnicza Straż Ogniowa przełom lat 1948/52

 

Każdemu zjawisku poświęcamy pewną ilość czasu, wszystko nad czym pracujemy wymaga określonej jego ilości. Jednak pamiętać należy o tym, że w wielu przypadkach określenie czasu to pojęcie względne. Zwierzęta domowe żyją zdecydowanie krócej od ludzi. Natomiast nasz jubilat nie jest człowiekiem ani zwierzęciem, mimo to żyje własnym życiem. Rozwija się, ewoluuje, zmienia się, rośnie, ale również odchodzi w zapomnienie, niszczeje, zamiera. Mimo wszystko, o wiele łatwiej jest zapobiec śmierci miasta niż żywej istoty. Niestety często o tym zapominamy. A przecież nasze miasto to my, nasi bliscy, przodkowie i kolejne pokolenia. Dbamy o mieszkanie, jego wygląd, funkcjonalność, pieczołowicie przechowujemy rodzinne pamiątki, zdjęcia i bibeloty należące do naszych dziadków i rodziców. Pielęgnujemy historię naszego rodu. Jednak bez tego miasta nie byłoby nas i naszych rodzin. Tu pracujemy, uczymy się i żyjemy.

  


Bazar w Otwocku - dziś są tu pawilony WPHW

 

Zadbajmy o nasze miasto i jego historię. 

Czy pamiętamy jeszcze otwockie kino „Promyk” lub kawiarnię „Adrię”, gdzie można było spędzić miłe chwile w towarzystwie znajomych? Mało kto wie, że w Otwocku istniał kiedyś Filmowy Klub Dyskusyjny* i wiele innych instytucji zrzeszających mieszkańców, którzy byli mocno związani z miastem. 

Stacja i jej bufet jeszcze w latach 70-tych stanowiły miejsce spotkań wielu otwocczan. I tu z wielką przyjemnością muszę stwierdzić, że w ostatnim czasie coraz częściej spotykam znajomych na stacji, którzy kupują, bądź co bądź, bardzo smaczne ciastka w cukierni powstałej właśnie w miejscu dawnego bufetu. Ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Dziś brakuje nam prawdziwej kawiarni z lodami, galaretką i bitą śmietaną. Może czas pomyśleć o takim lokalu, chyba już wystarczy pizzerii i barów. 

 


Na ul. Warszawską mieszkańcy miasta przychodzili do:
fryzjera, szewca, zrobić zdjęcia fotograficzne oraz na kursy kierowców

 

Należę do pokolenia ludzi młodych, jednak sięgając pamięcią wstecz doskonale pamiętam, że rodzice chodzili na dancingi do „Adrii” czy „Stylowej”. Sam wraz ze znajomymi bywałem w „Kabado”, które chyba na stałe wpisało się w historię wielu absolwentów otwockiego liceum. Niestety miejsca te zmieniają się i odchodzą w niepamięć. 

Oczywiście mamy muzeum, placówkę kulturalno-oświatową, tu możemy poznać historię naszego miasta, prześledzić jego rozwój na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Ale spośród znanych mi młodych osób tylko kilkoro wiedziało jaki jubileusz w tym roku obchodzi miasto, a nieliczni spośród nich wiedzieli, gdzie jest muzeum i jak do niego trafić. Myślę, że jest wiele ciekawych historii związanych z miastem i jego przeszłością, o których warto wiedzieć. Nie każdy się orientuje, że budynek obecnego Liceum Ogólnokształcącego im. K.I. Gałczyńskiego wzniesiony został po to, aby mogło w nim funkcjonować kasyno gry. Niestety Otwock przegrał przetarg na koncesję, która przyznana została kasynu gry w Sopocie. Jest to dowód na to, że Otwock w ówczesnych latach stał w czołówce miast polskich. 

 


W tym domu świadczono usługi: plisowanie, dekatyzowanie, obciąganie guzików, cerowanie garderoby, overlock

 

Aby zachęcić czytelników do tropienia historii i poznawania szczegółów z życia miasta i jego mieszkańców proponuję krótką wędrówkę po dawnym, ale nie odległym Otwocku. Oto kilka kadrów z życia miasta. Fryzjer przy ul. Warszawskiej - chyba wśród mężczyzn niewielu jest takich, którzy nie odwiedzali lokalu, by poprawić swoją fryzurę. LOK i kursy dla kierowców - tu zdobywali umiejętności „mistrzowie kierownicy” otwockich ulic. Wspomniana już wcześniej restauracja Stylowa i kiosk ruchu oblegany przez dzieci w drodze z kościoła. A któż nie pamięta mrożących krew w żyłach historii o upiorach zamieszkujących ruiny willi „Julia”. Dom przy ul. Staszica, który intryguje ciekawą bryłą, jak gdyby zaprzestano prac w trakcie budowy. Krawiec na rogu ul. Powstańców Warszawy i Staszica. Czy też bazar, gdzie można było kupić w zasadzie wszystko. Szpital przy ul. Słowackiego, w budynku którego obecnie znajduje się III Liceum Ogólnokształcące oraz wiele drewnianych budynków, willi otwockich niegdyś tętniących życiem w lato i pustoszejących zimą. To samo, a zarazem co innego. Wydaje się, że nic się nie dzieje, budynki jak stały tak stoją zmieniając co najwyżej właściciela – czy rzeczywiście tak jest?

fot. z archiwum autora

* Wszystkich zainteresowanych tym tematem odsyłam do książki p. Barbary Kurkiewicz Matysiak „Okruchy dnia”