"Gniezno 2000" - Wyspa

Trzeciego sierpnia przyjeżdżamy do Gniezna. Za miastem tablice harcerskie wskazują kierunek do miejsca zlotu. Wjeżdżamy już mniejszymi drogami w bardziej sielskie krainy. Powalone drzewa – olbrzymy, zdarte dachy z budynków przypominają niesamowite opowieści telefoniczne o niedalekim huraganie. Ostatnia prosta – punkt recepcyjny. Harcerze ze służby porządkowej, przepustka, wjazd na lotnisko w Bednarach. Odnajdujemy Gniazdo Stołeczne, a w nim podobóz z Otwocka. Daleko od domu ciepłe przywitanie, znajome twarze, śmiech, radość i wszyscy na raz: o wielkiej burzy, o Wyspie, o tojkach, o pakietach żywieniowych i sklepikach z lodami. Miło wita szef – Krzysiek Broda, instruktorzy, oboźny, szef Gry z żoną – stare dobre małżeństwo. Samoloty dowcipnych akrobatów wojskowych szaleją nad głowami. 

Harcerze jeszcze do późnych godzin stukają młotkami. W krótkim czasie odbudowują to, co stawiali przez tydzień, zniszczone wielkim tchnieniem huraganu. Odciski na rękach, zmęczenie, zniechęcenie, bo dzisiaj w nocy wiatr ma się powtórzyć. Spokój - ulga. Przygotowanie do uroczystości. Piątek, 4 sierpnia ok. 9.30. Wymarsz z obozowiska, otwoccy harcerze wzorowo umundurowani przechodzą na miejsce otwarcia Światowego Zlotu Harcerstwa Polskiego “Gniezno 2000”. Stoimy jakiś czas, w sektorze Chorągwi Stołecznej podniosły nastrój, komendy... Jest – Prezydent przyleciał śmigłowcem. Vipy pchają się na estradę – jeden na drugiego, ktoś chyba spadł. Apel jednak uroczysty, meldowanie gniazd, te stają na baczność, przemawia szefostwo, Prezydent jest dumny i szczęśliwy – “młodzi budujcie nowy, lepszy świat”. Upał.

W tym dniu jeszcze mnóstwo pracy, poprawianie urządzeń Wyspy, obozowiska, powtórki zadań programowych. Nie przeszkadza to przyśpiewać i przygrywać. Harcownicy z Otwocka upodobali sobie repertuar SDM. W zasadzie wszystko już gotowe, a tu ciężkie chmury na horyzoncie. Momentalne larum, pod kierunkiem instruktorów gwałtowne przysposobienie dwóch miejsc do burzy – obozu i oddalonej nieco Wyspy. Skończyło się na potokach deszczu. Wszechobecne disco dudni z wielkich głośników.

Nazajutrz, w sobotę 5 sierpnia rozpoczyna się realizacja sedna obecności otwocczan na Zjeździe. Pod kierunkiem Krzysztofa Brody pracuje Wyspa – punkt programowy od dawna starannie przygotowywany przez otwocki Hufiec. Uczestnik punktu wciela się w rolę niewidomego, głuchoniemego, niechodzącego. Dzięki takim zadaniom, jak rozmowa w języku migowym, czytanie pisma dotykowego, czy poruszanie się na wózku, odwiedzający, który ma dokonać kilku prostych codziennych czynności, poznaje świat sprawnych inaczej. Uczy się ich emocji, poznaje ich odczucia, lęki, potrzeby. Najlepszy pomysł wdrożenia do integracji. Konwencja Wyspy jest dosyć ciekawa. Tubylcy – to piraci, wystrój marynarski, nazewnictwo – morsko egzotyczne, fantastyczne przebrania, szanty, ogródki, mostki, latarnia morska, imponujące ławy i siedziska z drewna. Dominuje wielka łódź z postawionymi na masztach żaglami. 

Odwiedzający chłoną, cieszą się, bawią, uczą. 

Czas wracać. Dziękujemy za gościnę, zwijanie, pakowanie, ostatnie uściski i w drogę. Wjeżdżamy do Gniezna. Odwiedzamy Katedrę – zobaczyć, pokłonić się. Wszędzie tłumy pielgrzymek, młodzież. Jutro, na przepięknej, jak się później okazało, mszy świętej spotkają się tysiące dziewcząt i chłopaków w mundurkach. Zaleją miasto. 

tekst i fot.: Dominika Dąbkowska