E. Chudzicka
Rzeka, w której nie można się kapać
Gdy tylko nadchodzą gorące letnie dni, powraca jak bumerang sprawa rzeki Świder. Czy można odpocząć nad brzegiem rzeki, ochłodzić w upalne dni w jej wodach?
Na początku każdego sezonu letniego Sanepid informuje mieszkańców powiatu otwockiego, że wody naszej rzeki na odcinku od Glinianki do ujścia tradycyjnie nie nadają się do kąpieli. Mieszkańcy zdegustowani powtarzającą się sytuacją chcą wiedzieć, kiedy Świder będzie rzeką tak jak kiedyś przyjazną mieszkańcom, nad którą można w upalny dzień odpocząć. Do tych pytań należy dodać – czy będzie gdzie wypocząć, jeśli nie zatrzyma się erozji dna i niszczenia jej brzegów.
Trochę historii
Dolina rzeki Świder znajduje się na południowej części kotliny warszawskiej, na tzw. tarasie praskim. Przylegające do rzeki tereny to rzadkie lasy sosnowe, luźna zabudowa podmiejska i grunty orne. Od mostu w Wólce Mlądzkiej (na terenie Otwocka) przylegające do obu brzegów 20- metrowe pasy terenu są uznane za rezerwat przyrody.
W latach 1986-1987 powstał Mazowiecki Park Krajobrazowy, składający się z części północnej (lasy wawerskie) i południowej (bagna Całowanie). Obie te części łączy wspólna strefa ochronna, w której znajduje się Otwock i dolina rzeki Świder, będąca dla mieszkańców miejscem rekreacji i wypoczynku. Niektóre fragmenty Parku objęto dodatkową ochroną tworząc rezerwaty. Tak powstał Rezerwat Świder na dolnym i środkowym odcinku Świdra oraz dolnym odcinku rzeki Mieni.
Rzeka
Od ujścia Mieni Świder ma koryto zwarte, o szerokości 17 m, dość głębokie. W swoim dolnym biegu rozszerza się, a rzeka wyraźnie staje się płytsza. Silna erozja denna, której nasilenie daje się zaobserwować w ostatnich latach, powoduje dalsze obniżanie lustra wody. Rzeka niesie ze sobą różne zanieczyszczenia, takie jak konary drzew, muł i piach. Odkładają się one na płytszym dnie przy ujściu do Wisły tworząc wyspy. Erozja denna powoduje obrywanie się podmywanych brzegów i zmiany koryta rzeki oraz co najważniejsze przesuszanie przyległych terenów. Bliskość dróg Warszawa – Dęblin wywołuje zanieczyszczenie rzeki ołowiem i cynkiem, a bezpośrednie zrzucanie ścieków z gospodarstw domowych i rowów melioracyjnych do wody powoduje jej zanieczyszczenie bakteriologiczne. Wody mają III klasę czystości. Im bliżej ujścia, tym są brudniejsze. Najczęściej pozaklasowe.
Rekreacja i wypoczynek
Okolice Otwocka i rzeki Świder odznaczają się szczególnymi warunkami klimatycznymi, rekreacyjnymi i turystycznymi. Dopuszczenie do zwiększonej erozji dna Świdra i degradacji brzegów rzeki nie stwarza zachęcających warunków do korzystania z tych walorów. Nad jej brzegami brakuje wydzielonych miejsc kąpielowych i plaż, na których bez niszczenia przyrody można wypoczywać. Brak zaplecza i zagospodarowania terenu, sprawia że sami wypoczywający pomagają w dewastacji rzeki. Brak jest sanitariatów, śmietników, miejsc parkingowych. Skutki biwakowania turystów czy sobotnio-niedzielnych letników są opłakane. Zniszczone krzewy i drzewa, zaśmiecone brzegi, zanieczyszczone fekaliami pobliskie zarośla. Stosy wyrzucanych wprost do rzeki śmieci. Nie pomagają patrole straży miejskiej czy klubu ekologicznego i pouczanie plażowiczów. Potrzebne jest szybkie działanie w celu ratowania rzeki i jej brzegów nie tylko dla celów przyrodniczych, ale także turystyczno wypoczynkowych.
Rezerwat (nie)kontrolowany
Tereny wzdłuż rzeki będące rezerwatem są pozostawione samym sobie i plażującym ludziom. Nie dziwi więc, że ulegają dewastacji. Splątana roślinność porastająca brzegi podmywana - osuwa się w jej nurt zaśmiecając ją. W korycie rzeki wyrastają wyspy, obniża się poziom wody. Świder w niczym nie przypomina już rzeki sprzed 1978 roku, kiedy to nad jej brzegami ustanowiono rezerwat. Paradoksalnie ustanowienie rezerwatu na tych terenach po latach sprawia wrażenie, zwłaszcza wizualne, opuszczenia i zaniedbania. Stał się też Świder miejscem, gdzie masowo wyrzuca się śmieci. Przylegające do strefy ochronnej tereny leśne i orne wysychają. Kiedyś rzekę spiętrzały progi denne oraz młyny w Mlądzu, Wólce Mlądzkiej i Kopkach. Dziś już nie istnieją, a rzeka coraz wolniej toczy swe wody wymywając dno i powoli ginąc w otwockich piaskach...
Kto jest winny umierania Świdra?
Pytanie to nurtowało już innych, niektórzy podejmowali próby odpowiedzi na nie. Krzysztof Walczak w „Życiu Warszawy” z 21 września 1984 r., w artykule „Skandal nad Świdrem” ujawnia truciciela Świdra. W swoim artykule pisze: „(...) Ścieki z Mińska Mazowieckiego jak płynęły, tak płyną. Do Srebrnej, do Mieni, do Świdra.” „(...) Skandal ten trwa już drugi rok i zapewne w przyszłym się nie skończy. Nic na to nie wskazuje. W sprawie Świdra zapadła bowiem grobowa cisza. Cisza nad umarłą rzeką. Ścieki płyną, tablice (Sanepidu – przyp. red) straszą. Niepokojąco przypomina to umieranie Utraty”. „(...) Warszawiacy mają jednak prawo żądać, by winni zatrucia Świdra naprawili szkodę. Ma prawo tego żądać stołeczny konserwator przyrody, powinien minister leśnictwa. Wszak to jego podpis figuruje w rozporządzeniu z 1977 r o objęciu Świdra ochroną rezerwatową. Urząd Wojewódzki w Siedlcach nakłada corocznie kary na PGK w Mińsku Mazowieckim, ale tylko na papierze. W 1982 r. połowę 1,5 mln kary umorzył minister administracji, gospodarki terenowej i ochrony środowiska. A więc są winni, rozgrzeszeni “w imieniu prawa”(...)
Dane o Rezerwacie Świder zaczerpnęłam z opracowań dotyczących zabudowy rzeki Świder i budowy zbiornika “Bojary” dzięki uprzejmości pracowników Wydziału Inwestycji UM