Wojciech Sobociński


Pogorzelski Mszar cz.II

To niesamowite, że w granicach Otwocka możemy oglądać opisane w poprzednim numerze słonki i żurawie. Jak to możliwe? A może to już tylko wspomnienia sprzed lat. 

Nie, to nie są wspomnienia. Obydwa gatunki widziałem tu wiosną 2001 roku. Mam też nadzieję, że zobaczę je ponownie za rok, a potem za dwa, dziesięć, i że tak już zostanie na zawsze. Otwocka przyroda, choć w wielu miejscach zmieniona, zubożona i dewastowana, ciągle kryje w sobie wiele tajemnic. Wciąż znajdziemy w niej ducha tych odległych czasów, kiedy tutejsze bory zamieszkiwał bury wilk, zwinny ryś, kosmaty żubr i tur i wiele innych gatunków. 

Jednym z miejsc, gdzie do dziś kryją się ostatnie dzikie tajemnice przyrody, jest południowy skraj miasta. Tu zielone dzielnice Otwocka: Anielin, Soplicowo i Śródborów łączą się z rozległymi lasami, ciągnącymi się wzdłuż Wisły niemal nieprzerwanie aż do rzeki Wieprz i dalej do Puław. Tu też zachowały się ostatnie w mieście mszary. Niewątpliwie niegdyś było ich tu znacznie więcej. Dziś pozostały nieliczne. Jeszcze w latach 70. i 80. na szczególną uwagę zasługiwał kompleks torfowisk wysokich leżący w Śródborowie na wschód od linii kolejowej. W jego skład wchodziły kilkuhektarowe torfowiska oddzielone od siebie pasami wydm. 

Powstały one przed kilkunastoma tysiącami lat w zagłębieniach terenu, w których gromadziła się woda opadowa. W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że woda deszczowa jest bardzo uboga w związki odżywcze. Dlatego duże jej nagromadzenie wcale nie stwarza dogodnych warunków do rozwoju roślin. Dodatkowym czynnikiem powodującym, że na torfowisku wysokim mogą przetrwać tylko niektóre, w szczególny sposób przystosowane gatunki, jest fakt, że jest to środowisko bardzo kwaśne. Dlatego w takich miejscach spotykamy rośliny bardzo specyficzne. Po pierwsze są to mchy torfowce. Ich nowa warstwa co roku przyrasta na torfowisku topiąc jednocześnie warstwę zeszłoroczną. Cykl obumierania i zatapiania mchów prowadził do dużego nagromadzenia pod wodą materii organicznej. W warunkach silnego uwilgotnienia terenu, a jednocześnie skąpego natlenienia wody, rozpoczyna się proces torfotwórczy, który przynajmniej na części tego obszaru nieprzerwanie trwa do dziś. Niestety tylko na części, ale o tym za chwilę.

Bliżej brzegów torfowiska, tam gdzie woda zwykle jest najpłytsza, z czasem pojawiły się inne, również wyspecjalizowane, rośliny. Wśród nich jednym tchem wymienić należy bagno zwyczajne, modrzewnicę, andromedę, borówkę bagienną, żurawinę, kilka gatunków turzyc, i oczywiście najbardziej znane i kojarzone z torfowiskami rosiczki. Te ostatnie oprócz niewielkich rozmiarów i pięknych barw, cechuje fakt odżywiania się owadami. To zjawisko spotyka się u bardzo nielicznych gatunków roślin. 

Kolejną, niezwykle ważną, cechą torfowisk wysokich jest zdolność gromadzenia przez nie bardzo dużych ilości wody. Główny składnik flory torfowiskowej, czyli mech torfowiec, potrafi pochłaniać i zatrzymywać znaczne jej ilości. Organizm tego mszaka w ponad 95% złożony jest z wody. Podobnie wysokie możliwości chłonięcia i zatrzymywania wody opadowej ma torf. Ta cecha ma niezwykle ważne znaczenie dla zdrowotności i trwania lasów w naszej szerokości geograficznej. Dlatego istnienie torfowisk ma ogromne znaczenie nie tylko dla gatunków nań rosnących, ale również dla całego otaczającego je lasu.

Przez całe dziesięciolecia ludzie nie doceniali tych faktów. Torfowiska wysokie były odwadniane, a potem zalesiane. Opamiętanie przyszło dopiero w latach 80. XX wieku. W wielu miejscach zaniechano niszczenia torfowisk. Dla części było jednak za późno. Dzisiaj porastają je lasy. Po innych, tam gdzie torf wykopano, zostały leśne jeziorka. Wspomniane czasy zaczęły sprzyjać rozwojowi myśli ochroniarskiej. I choć sama idea ochrony przyrody funkcjonowała już dużo wcześniej, to jednak ochrona torfowisk i mokradeł na dobre zaistniała dopiero dwadzieścia lat temu. 

Zapewne na tej fali wypłynął pomysł powołania rezerwatu przyrody „Pogorzelski Mszar”. Myśl tę zrealizował Czesław Łaszek, ówczesny Wojewódzki Konserwator Przyrody w Warszawie, a dzisiaj patron Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. W Monitorze Polskim z dnia 19 lutego 1987 r. ogłoszono, że Zarządzeniem Ministra Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych utworzono rezerwat przyrody „Pogorzelski Mszar” o powierzchni 35,04 ha. Do rezerwatu włączono dwa torfowiska oraz rozdzielający je zalesiony pas wydmowy. Główny przedmiot ochrony, czyli torfowiska, zajmowały łącznie około połowy chronionego obszaru. 

Dalszy los rezerwatu można nazwać czarną kartą w historii ochrony przyrody na terenie Otwocka i okolic. „Pogorzelski Mszar” pozostawiono samemu sobie. Patrole społecznej Straży Ochrony Przyrody nie były w stanie zapobiec dewastacji lasu, porzucaniu na jego terenie samochodowych wraków i setek śmieci. Jednak nie te zagrożenia były najpoważniejsze. Przeprowadzona przez teren rezerwatu linia energetyczna oraz rowy odwadniające torfowisko dokonały dzieła zniszczenia. Woda, będąca podstawą funkcjonowania tego ekosystemu, zaczęła uchodzić z torfowisk w zastraszającym tempie. Konsekwencją osuszania było zarastanie torfowisk sosnami i brzozami. Dzisiaj piętnaście lat po utworzeniu rezerwatu jego główny cel ochronny, czyli otwarte przestrzenie podmokłych torfowisk wysokich i przejściowych praktycznie nie istnieją. Zachowały się w szczątkowej formie, ale można się spodziewać, że w kolejnych latach znikną całkowicie. 

Paradoksem jest fakt, że sąsiednie torfowisko, którego nie objęto ochroną, przetrwało i to w całkiem niezłym stanie. To właśnie ono i otaczające je lasy są ostatnią w Otwocku ostoją żurawi. 

I niech tak zostanie.