Akcja protestacyjna pielęgniarek
4 grudnia otwockie pielęgniarki i położne przyłączyły się do ogólnokrajowego strajku średniego personelu służby zdrowia. Strajkowały tylko te panie, które miały dzień wolny lub zeszły z dyżuru. W dniu następnym na dwie godziny odeszły od łóżek chorych. W tym czasie opiekę nad chorymi przejęli lekarze. Mizerne wyniki negocjacji z dyrektorami placówek zdrowia i Ministerstwem Zdrowia spowodowały, że 11 grudnia zdesperowane kobiety z wielu szpitali swój protest przeniosły do budynku ministerstwa w Warszawie. Z otwockiego szpitala powiatowego wśród strajkujących znalazły się trzy pielęgniarki. Popierając żądania sprecyzowane przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych 13 grudnia w szpitalu przy ul. Batorego pielęgniarki ponownie opuściły stanowiska pracy. Tym razem na 4 godziny. Przewodnicząca ZZP i Poł. Alina Jaśkiewicz oraz przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Bloku Operacyjnego Anestezjologii i Intensywnej Terapii - Anna Mazek przedstawiając stanowisko związków i swoich koleżanek potwierdziły gotowość strajkową i niezłomną wolę walki o zrealizowanie postawionych postulatów.
- Żądamy 500 zł podwyżki do naszych głodowych pensji oraz 12,5% ( tyle wynosi inflacja) wyrównania za 2000 rok. Doszłyśmy do wniosku, że w innych szpitalach strajki głodowe i okupacyjne przyniosły rezultaty. Tam dyrektorzy zgodzili się na podwyżki. Dlatego my otwockie pielęgniarki zapowiadamy, że jeśli nie dojdziemy do porozumienia, następstwem może być strajk okupacyjny, a nawet głodowy. To czy strajk się zakończy, zależy od decyzji, jakie zapadną w ministerstwie. Sądzę jednak, że potrwa do świąt. Jak będzie trzeba, to i Wigilię spędzimy w szpitalu. Wszyscy myślą, że jak jesteśmy kobietami, to zrezygnujemy i zabierzemy się za przygotowania świąteczne. Nic bardziej mylnego - za co mamy zorganizować te święta, za 520 zł, które zarabiamy?
Czy pani wie - mówiła jedna z pielęgniarek, że mamy w miesiącu po 7 dyżurów, z czego co najmniej dwa w niedzielę lub święto, a pielęgniarce z 5-letnim stażem pracy płaci się za wszystkie razem 100-120 zł brutto!
Do strajkujących pielęgniarek o 9.00 przybył Starosta Powiatu Jarosław Kozłowski.
- Znam wasze postulaty. Reprezentujecie stanowisko p. Bożeny Banachowicz, a są to życzenia ogólnopolskie.
Ja wiem, ile Wy zarabiacie i jest to haniebne. Ale Starostwo jest tylko organem założycielskim szpitala, nie ingeruje w płace, które są związane z kontraktacją w Kasach Chorych.
Z sali padło pytanie, czy starosta poprze prośbę dyrektora Ludwika Antczaka o poręczenie kredytu, jaki chce on zaciągnąć na płace pielęgniarek. - A co będzie, gdy kredyt weźmiemy, a szpital padnie?- pytał starosta.
Rozgoryczone taką postawą pielęgniarki pytały starostę, czy wie, że już 10 pielęgniarek odeszło ze szpitala, że jest brak obsady na oddziałach, że inne też chcą odejść? Odpowiedź starosty była jednoznaczna. Starostwo odpowiada tylko za majątek szpitala. - Ale my nie mamy co jeść! - krzyczały pielęgniarki.
- Przedstawię sprawę na Zarządzie Powiatu, a w ciągu tygodnia zbiera się Rada Powiatu i tam przedstawię wasze postulaty i sprawę kredytu - obiecał starosta. Przypomniał strajkującym, że już jeden kredyt w wysokości 1 mln zł starostwo poręczyło dla szpitala w roku ubiegłym. Dyrektor L. Antczak zapewnił starostę, że część z zadłużenia szpital już spłacił, a resztę spłaci do końca roku dzięki dotacji z Rady Miasta Otwocka z Funduszu Ochrony Środowiska.
W chwilowej przerwie w dyskusji przewodnicząca Związku poinformowała koleżanki o telefonie od trzech otwocczanek strajkujących w ministerstwie. Wokół Ministerstwa Zdrowia pojawiły się siły policyjne, a kobiety dostały pięć minut na opuszczenie budynku. Wiadomość przeraziła zebrane kobiety. (W wieczornych wiadomościach sprawa się wyjaśniła - policja usunęła strajkujące tylko z placu przed ogrodzeniem MZ.) W tym czasie starosta w towarzystwie dyrektora szpitala zlustrował szpitalne oddziały. Pani Alina Jaśkiewicz przewodnicząca ZZP i Poł. zapewniła, że w newralgicznych miejscach, takich jak: OIOM, R-ka, Blok Operacyjny, Izba Przyjęć, pielęgniarki pracują. Nie pozostawiłybyśmy chorych walczących o życie bez naszej pomocy.
O tym, jak bardzo potrzebne są pielęgniarki, przekonałam się odwiedzając Oddział Neurologiczno-Rehabilitacyjny Opieki Długoterminowej. Tu leczy się ludzi po wylewach, udarach, sparaliżowanych, niezdolnych do samodzielnego życia. Lekarze z tego oddziału zapewnili, że solidaryzują się ze strajkującymi pielęgniarkami. One stanowią nieodłączną część nas, lekarzy - stwierdził ordynator oddziału, strajk generalny postawi nasz oddział w dramatycznej sytuacji. Po godz. 15.00 chorzy pozostaliby sami, ponieważ żaden z nas, ze względów oszczędnościowych nie ma dyżurów. Ci ludzie zginą bez pomocy pielęgniarskiej, a rodzina nie zawsze może opiekować się takim chorym, a na pewno nie posiada odpowiednich kwalifikacji”.
Ludwik Antczak dyrektor szpitala Powiatowego twierdzi, że protest ma szerszy wymiar, bo solidaryzują z nim także technicy elektroradiologii, laboranci i laboranci rentgenowscy. - Rozmawiałem z pielęgniarkami już 1 grudnia, kiedy złożyły u mnie protest. Nie mogę obiecać im żadnych podwyżek przed zawarciem kontraktu z Kasą Chorych lub potwierdzeniem udzielenia pomocy przez Starostwo. Myślałem o kredycie. Na posiedzeniu Zarządu Powiatu, na którym Starosta miał przedstawić sprawę pielęgniarek, byłem, ale nie pamiętam, by omawiano pomoc dla nich. Ja uznaję słuszność żądań strajkujących, ale sytuacja szpitala jest trudna. Mamy nie zapłacone zobowiązania na 1,5 mln zł, a symulacja podwyżek wykazała, że 200 zł netto do każdej pensji to milion zł wydane na 253 pielęgniarki i położne w ciągu roku. Naprawdę nie mamy skąd takiej sumy uzyskać. A taka podwyżka dla mnie rodzi następny konflikt, bo płace pielęgniarskie przekroczyłyby zarobki połowy lekarzy zatrudnionych w szpitalu. Nie widzę źródła, z którego mógłbym podnieść im płace. Kasa Chorych winna jest szpitalowi 600 tys. zł za leczenie chorych w ‘99 r. przyjętych do szpitala nadprogramowo, takich, którym nie mogliśmy odmówić. Jeszcze nie zapłaciła za te dodatkowe usługi.
Szpital jest zakładem samodzielnym. To prawda, że Starosta nie ma obowiązku finansować szpitala. Ale co się zmieniło od czasów, gdy byliśmy zakładem budżetowym? Wówczas płaciłem miastu 63 tys.zł podatku od nieruchomości teraz jako zakład samodzielny 233 tys. zł. Fizycznie nie mam takich pieniędzy. Budynki nie należą do nas, my je tylko użytkujemy. Obciążenie ZOZ-u wzrosło, bo obarczono go rozmaitymi kosztami, których przy finansowaniu nie bierze się pod uwagę. A jest to ponad 2 mln zł. Kasa płaci tylko za procedury medyczne. W tym roku wprowadzono punktowy koszt procedury, który i tak jest niekorzystny dla szpitala. Kasa chce zawrzeć kontrakt niższy o milion zł w stosunku do 2000 r. Dlatego zdecydowałem, jak wielu innych dyrektorów ZOZ-ów, nie podpisywać kontraktu. Płacimy także kary Kasie Chorych w wysokości 500 zł za przyjęcie nie ubezpieczonego. Zreformowanie, czyli zwolnienie 50 osób, z obsługi szpitala, tzn. kuchni, administracji, warsztatu czy etatów sprzątaczki nie jest takie proste. Trzeba zapewnić zakłady, które obsłużyłyby chorych przejmując obowiązki zlikwidowanych działów. Tych, mimo ogłoszonych przetargów, jakoś brak. To nie jest takie dziwne. Stawka wyżywienia w szpitalu wynosi 7,30 zł. Z tego muszę zapłacić pensje obsłudze. A przecież za takie pieniądze to chyba tylko obiad można ugotować. Trzeba także zapewnić odprawy dla zwalnianych osób – 170 tys. zł. Ja takich pieniędzy nie mam.
W Wołominie, Mińsku, Garwolinie dyrektorzy mają takie same problemy, ale tam starostwa poręczyły za tzw. linie kredytowe. Uzyskując taką linię bank pilnuje i dyscyplinuje wydatki. Płaci rachunki i pensje, a pieniądze z Kasy Chorych wpływają do banku, nie do szpitali.
W telefonicznej rozmowie Jarosław Kozłowski – starosta otwocki powiedział, że nie jest zwolennikiem wprowadzanej reformy. Sam nie lubi strajków i bałaganu, ale popiera pielęgniarki i położne w ich staraniach o większe płace. Jest mi bardzo przykro, że zarabiają tak mało, za mało. Pielęgniarka jest ważniejsza nawet niż lekarz – to ona ma bezpośredni kontakt z pacjentem. Uważa jednak, że norma zatrudnienia pielęgniarek w szpitalu jest zawyżona. Starosta zapytany, czy może pomóc pielęgniarkom odpowiedział, że nie, bo szpital nie jest finansowany z budżetu powiatu. Zdaniem starosty szpitalowi nie grozi likwidacja.
15 grudnia pielęgniarki spotkały się ponownie ze swoim dyrektorem i przedstawicielem powiatu p. Tomaszem Grzanką na terenie szpitala. Rozmowy nie wniosły nic nowego. Powiat nie zamierza pomóc szpitalowi, przyznał p. T. Grzanka. Na pytanie, czy chcą zmienić dyrektora - pielęgniarki zgodnie stwierdziły, że nie. Chcą wzrostu płac i możliwości godnego wykonywania zawodu. Pielęgniarki rozpoczynają od 18 grudnia strajk głodowo-okupacyjny. Sytuacja Szpitala Ogólnego Powiatowego w Otwocku jest trudna.
Mimo to, dyrektor Antczak jest dobrej myśli. Liczy na korzystne kontrakty z Kasą Chorych i dalsze własne oszczędności. Protest pielęgniarek, choć przez niektórych lekceważony na pewno pomoże Służbie Zdrowia uzyskać dodatkowe środki z budżetu państwa, środki, które Jej się słusznie należą.
E. Chudzicka
15.12.2000 r. Strajkują również pielęgniarki z PSK im. A. Grucy
Koło Terenowe Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Otwocku w pełni popiera żądania środowiska pielęgniarskiego dotyczące zmiany warunków pracy i wynagrodzenia. Mimo upływu dwóch lat od wprowadzenia reformy Ochrony Zdrowia wyraźnie widać, że nie poprawiła ona sytuacji ani pacjentów ani pracowników Służby Zdrowia. W tym czasie wynagrodzenia nie wzrosły, a uwzględniając inflację i utratę świadczeń socjalnych („trzynastka”, wczasy pod gruszą, premia) relatywnie zmniejszyły się o ok. 30%. Protesty lekarskie organizowane przez nasz Związek zostały skutecznie stłumione odwoływaniem się do przysięgi Hipokratesa. Mamy nadzieję, że protest naszych koleżanek pielęgniarek będzie bardziej skuteczny, a rządzący zauważą, że Służbę też należy godnie wynagradzać.
Zarząd Koła Terenowego OZZL w Otwocku